Jeden mit na temat seksu i satysfakcji seksualnej jest wyjątkowo szkodliwy, bo absolutnie podkopuje naszą wiarę w siebie. Chodzi o powszechne przekonanie, że właściwie seks powinien być bez obsługowy. Przecież to najbardziej pierwotna i naturalna ludzka rzecz, więc nie ma się nad czym za bardzo rozwodzić. Hop do łóżka, parę ruchów posuwistych i po sprawie. Po co w ogóle mówić o seksualnym wellbeing?
No więc jest o czym mówić! Bo jak już ustaliłyśmy na samym początku, takie przekonanie to szkodliwy mit, który wrzuca nas często w otchłań czarnych myśli “co jest ze mną nie tak?!?”. Pomyśl tylko, wszystko, co jest dla nas ważne – dzieci, przyjaźnie, dom i praca – wymaga opieki, uwagi i troski. Dlaczego więc z seksem miałoby być inaczej?
Można się tylko domyślać, że ten rujnujący mit wziął się stąd, że wszyscy wciąż pamiętamy (z tym chyba nawet skleroza nie wygra) szalone czasy młodości i seks w przedpokoju zanim wróci współlokator, albo w aucie zaparkowanym na poboczu. Wtedy wystarczało jedno spojrzenie, znaczące westchnienie i pstryk! byłaś gotowa na szaleństwa. No więc, z wiekiem to się niestety zmienia i szala przechyla się zdecydowanie mocniej w stronę tej części zwanej “przed”.
Zamiast więc załamywać się, że już nie jest tak, jak 20 lat temu, pomyśl jak fajnie jest teraz. Kiedy rozbudzasz się powoli. Czasem sięgasz po wspomagacze rozpalające zmysły. To jest świetny sposób na dobry seks. A zawsze pamiętaj, że najważniejsze to być w zgodzie ze sobą. Powoli, ale do celu.